Historia Europy pokazuje, że kiedy wielkie mocarstwa zaczynają mówić o pokoju kosztem mniejszych narodów, nad kontynentem zapada ciężki cień. Dziś coraz częściej pojawiają się sygnały, że Stany Zjednoczone mogą być gotowe do przyjęcia rosyjskiej narracji o oddaniu Donbasu agresorowi w zamian za nowy dokument przypominający Budapeszteński Memorandum. Dla Ukrainy byłoby to bolesne i groźne, ale Polska również nie powinna pozostać obojętna, ponieważ podobne decyzje w przeszłości kilkukrotnie kończyły się tragedią właśnie dla niej.
W centrum wydarzeń znajduje się ambicja Donalda Trumpa, który do końca 2025 roku chce przedstawić światu swoje osiągnięcia w zakresie polityki pokojowej, aby znaleźć się wśród kandydatów do Pokojowej Nagrody Nobla. Jeśli jego sukces polityczny ma być osiągnięty kosztem terytorium Ukrainy, świat może znów znaleźć się w sytuacji, której konsekwencje trudno przewidzieć.
Polacy doskonale wiedzą, czym kończy się polityka ustępstw wobec agresora. Kiedy w 1938 roku w Monachium oddano Sudety Hitlerowi, Europa otrzymała pozorne uspokojenie, które trwało zaledwie kilkanaście miesięcy. Rok później Polska została zaatakowana, a kontynent pogrążył się w wojnie. W tamtym czasie Polska była podzielona między sąsiednie imperia, podobnie jak wcześniej w XVIII wieku. Dzisiejsze sygnały o możliwych ustępstwach wobec Rosji powinny więc budzić szczególną czujność.
Dlaczego obecna sytuacja przypomina Monachium
Obecna polityka części amerykańskich elit może być porównywana do Monachium z kilku powodów:
- Agresor otrzymuje nagrodę zamiast kary, co wzmacnia jego poczucie bezkarności.
- Terytorium napadniętego państwa ma zostać oddane nie w wyniku negocjacji, ale presji ze strony potężniejszych partnerów.
W takim scenariuszu Donbas stałby się współczesnym odpowiednikiem Sudetów. Oddanie go miałoby przynieść światu spokój, choć w rzeczywistości zachęciłoby Moskwę do dalszych roszczeń wobec Ukrainy oraz destabilizacji regionu.
Możliwe skutki polityki ustępstw
Scenariusz Monachium 2.0 niesie ze sobą poważne konsekwencje nie tylko dla Ukrainy, ale dla całej Europy. Polska, jako kraj graniczący z obszarem potencjalnej destabilizacji, musi analizować sytuację szczególnie dokładnie. Możliwe skutki to:
- przyspieszenie wyścigu zbrojeń konwencjonalnych i nuklearnych, ponieważ państwa przestaną ufać gwarancjom bezpieczeństwa
- wzrost liczby regionalnych konfliktów, w których agresorzy będą testować reakcję Zachodu
- ryzyko, że Rosja uzna ustępstwa za zaproszenie do dalszej ekspansji, także wobec krajów, które kiedyś były częścią imperium carskiego
W polskim kontekście oznacza to jedno. Jeśli świat zaakceptuje zasadę, że silniejszy może dyktować warunki, to nikt nie może czuć się całkowicie bezpieczny. Dzisiejsza linia frontu w Donbasie nie jest wyłącznie ukraińskim problemem, ale barierą chroniącą cały region Europy Środkowo Wschodniej.
Czym jest Noworosja i dlaczego Kreml znów sięga po to pojęcie. Analiza z perspektywy polskiej
Motywacje Trumpa i zagrożenia dla ładu międzynarodowego
Trump wielokrotnie mówił publicznie, że marzy o Pokojowej Nagrodzie Nobla. Dla osiągnięcia tego celu może być gotowy ogłosić porozumienie, które de facto oznaczałoby częściową kapitulację Ukrainy. Z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych byłby to wygodny sposób na szybkie zakończenie wojny, ale rzeczywisty koszt poniosłyby Ukraina, Europa i Polska.
Stany Zjednoczone mają potencjał, aby skutecznie powstrzymać rosyjską agresję i odbudować wiarę w zasadę nienaruszalności granic. Wymaga to jednak konsekwentnej postawy, a nie prób osiągania politycznych korzyści kosztem bezpieczeństwa sojuszników. Jeśli polskie społeczeństwo i elity polityczne dobrze pamiętają historię, to rozumieją, że każde ustępstwo wobec imperialnych ambicji Rosji przynosi krótkotrwałą ulgę, ale długofalowe zagrożenia.
Erozja amerykańskiej dyplomacji: od obrony demokracji do dyktatu korzyści
Wnioski dla Polski i Europy
Europa musi pamiętać, że agresor nigdy nie zatrzymuje się dobrowolnie. Oddanie Donbasu przyniosłoby jedynie iluzję pokoju. W rzeczywistości otworzyłoby drzwi do kolejnych żądań i nowych konfliktów.
Polska, która w historii wielokrotnie doświadczała konsekwencji cudzych kompromisów i cudzej naiwności, powinna głośno mówić, że bezpieczeństwo jednego państwa nie może być budowane na poświęceniu drugiego.
Ukraina broni nie tylko swojej ziemi. Broni europejskiego systemu bezpieczeństwa, który przez dziesięciolecia chronił również Polskę. Dlatego każdy projekt polityczny przypominający Monachium należy traktować nie jako drogę do pokoju, ale jako zagrożenie dla stabilności całego kontynentu.
Źródło informacji – Sobór Monachijski 2.0 w XXI wieku: jak świat ponownie zbliża się do niebezpiecznej granicy
