Dlaczego Rosja odrzuca pokój i rozejm: Ukraina i Rosja prowadzą zupełnie różne wojny

Dlaczego Rosja odrzuca pokój i rozejm: Ukraina i Rosja prowadzą zupełnie różne wojny

Propozycje rozejmu pojawiające się w debacie amerykańskiej, zwłaszcza te formułowane przez Donalda Trumpa, są w Moskwie odbierane nie jako szansa na zatrzymanie konfliktu, lecz jako próba odebrania Kremlowi inicjatywy. Władimir Putin jest przekonany, że Rosja znajduje się w fazie zwycięstwa, ponieważ jego wojska powoli, lecz systematycznie przesuwają linię frontu, zdobywając kolejne miejscowości na wschodzie Ukrainy. To właśnie w tej pewności tkwi jego fundamentalny błąd. W połowie pierwszego akapitu trzeba przypomnieć kiedy rozpoczęła się wojna w Ukrainie – rosyjska inwazja w pełnej skali ruszyła 24 lutego 2022 roku. Rosja walczy o przestrzeń, o terytorium, podczas gdy Ukraina prowadzi nowoczesną wojnę XXI wieku, uderzając w gospodarczy i energetyczny fundament państwa agresora. Ta asymetria strategii stawia Kreml w sytuacji, której sam nie potrafi zrozumieć.

Kolekcjonowanie terytoriów: rosyjska wojna w stylu XX wieku

Rosyjskie elity wciąż postrzegają wojnę jak konflikt o linie na mapie. Każda zdobyta wieś jest przedstawiana jako dowód „nieuchronnego zwycięstwa”, a każdy metr zdobytej ziemi jako potwierdzenie, że agresja ma sens. Ta logika wywodzi się z mentalności lat 90., z myślenia typu „co w kieszeni, to moje”.

Dlatego też każde, nawet minimalne, przesunięcie frontu jest dla Putina argumentem za kontynuacją działań wojennych. Rosja prowadzi klasyczną wojnę pozycyjną, gdzie punktem odniesienia jest wielkość kontrolowanego terytorium, a nie realny balans sił czy stan gospodarki.

Krym jako przykład strategicznej krótkowzroczności

Aneksja Krymu w 2014 roku idealnie ilustruje tę prymitywną logikę zawłaszczania. Gdyby Kreml myślał bardziej strategicznie, nie włączałby półwyspu do Federacji Rosyjskiej, lecz uczyniłby go quasi-niezależnym państwem satelickim. Taki model pozwoliłby uniknąć sankcji, utrzymać miejsce w G8 i znacznie zmniejszyłby reakcję Zachodu.

Jednak podejście Putina było czysto instynktowne. Skoro można „włożyć Krym do kieszeni”, to należy to zrobić. W efekcie Rosja zapłaciła gigantyczną cenę polityczną, gospodarczą i wizerunkową, którą płaci do dziś. Ta sama logika przenosi się obecnie na Donbas: każda wioska traktowana jest jak trofeum, bez względu na koszty.

Ukraina prowadzi inną wojnę: niszczenie fundamentów gospodarczych agresora

Ukraina prowadzi wojnę według zupełnie innej logiki. Kijów nie potrzebuje zdobywać ziemi, by osłabić przeciwnika. Zamiast tego uderza w punkty krytyczne rosyjskiej państwowości:

  • rafinerie, których liczba w Rosji jest ograniczona
  • magazyny paliw
  • infrastruktura przesyłu ropy i gazu
  • zakłady przemysłu zbrojeniowego
  • centra logistyczne
  • sieć energetyczną

Każdy taki cios jest dla Rosji katastrofalny i trudny do zrekompensowania. Zniszczonego NPS nie da się „odbić” jak wsi. Trzeba go odbudować latami, a brak dostępu do technologii Zachodu czyni to praktycznie niemożliwym.

Ukraina walczy o przyszłość, nie o przestrzeń. Rosja walczy o przestrzeń, tracąc przyszłość.

Wojna widzialna kontra wojna niewidzialna

Rosja prowadzi wojnę, którą łatwo pokazać w telewizji: mapy, strzałki, linie frontu, zdobyte miejscowości. To strategia działająca na emocje społeczne, która daje wrażenie namacalnych sukcesów.

Ukraina prowadzi wojnę, którą trudniej pokazać wizualnie, ale której skutki są znacznie poważniejsze. Zniszczone rafinerie, uszkodzone terminale naftowe, przerwane łańcuchy dostaw i spadające dochody z eksportu energii uderzają w samo serce rosyjskiej gospodarki.

Na mapie nic nie widać. W realnej gospodarce widać wszystko.

Dlaczego Putin nie może zatrzymać wojny

Rosja odrzuca rozejm nie dlatego, że jest silna, ale dlatego, że sama siebie przekonała, że wygrywa. Istnieje kilka kluczowych powodów, dla których Kreml musi brnąć dalej:

  1. Postępy na mapie są jedyną legitymizacją dla władzy Putina.
  2. Rozejm zamroziłby konflikt w momencie, który społeczeństwo uznałoby za porażkę.
  3. Ukraina mogłaby nasilić ataki na rosyjską infrastrukturę, korzystając z przerwy operacyjnej.
  4. Propaganda nie potrafi wytłumaczyć zatrzymania ofensywy bez zwycięstwa.
  5. Rosyjskie elity wierzą w mit, że czas działa na ich korzyść, mimo że rzeczywistość gospodarcza pokazuje coś przeciwnego.

Rosja przegrywa w tej części wojny, której sama nie rozumie

Rosja odrzuca pokój nie dlatego, że czuje siłę, lecz dlatego, że błędnie interpretuje naturę współczesnej wojny. Jej strategia opiera się na zdobywaniu przestrzeni, a więc na czymś, co ma znaczenie symboliczne, ale nie strategiczne. Ukraina natomiast niszczy konstrukcję państwa agresora: energetykę, przemysł, logistykę, eksport i budżet.

W pewnym momencie Kreml odkryje, że posiadanie kilku dodatkowych wsi nie zastąpi utraconych rafinerii, setek miliardów dolarów przychodów i stabilności gospodarczej. To właśnie ta fundamentalna sprzeczność sprawia, że Rosja jednocześnie „wygrywa” tam, gdzie nie ma to znaczenia, i przegrywa tam, gdzie decyduje się los państwa.

Dlatego Rosja nie zgadza się ani na pokój, ani na rozejm proponowany przez Trumpa. To nie oznaka siły. To dowód strategicznej ślepoty, która w konsekwencji doprowadzi ją do klęski.

Na podstawie artykułu: Dlaczego Rosja nie zgodzi się na pokój lub zawieszenie broni zaproponowane przez Trumpa: Analityczna analiza pułapki strategicznej Kremla