Pytanie o zakończenie rosyjsko ukraińskiej wojny regularnie powraca w debatach politycznych. Jedni mówią o „planach pokojowych”, inni o „gwarancjach zakończenia konfliktu”, a w mediach ponownie pojawiają się koncepcje nowych porozumień, w tym tych promowanych przez Donalda Trumpa. Jednak niezależnie od tego, jak zostaną nazwane takie dokumenty, jedno pozostaje pewne. Żaden z nich nie oznacza prawdziwego, trwałego zakończenia wojny.
Nie istnieją żadne magiczne „gwarancje pokoju” zapisane w umowach. Zwłaszcza w relacjach z Rosją, która wielokrotnie łamała wszystkie podpisane wcześniej porozumienia. Maksymalnie, na co można liczyć w przewidywalnej przyszłości, to zawieszenie broni, czyli przerwa w walkach, którą agresor wykorzysta do odbudowy sił.
Pokój a zawieszenie broni to dwie różne rzeczy
Ukraina może osiągnąć zawieszenie broni. Jest to możliwy etap, który może nastąpić w różnych okolicznościach. Po zmianie władzy w USA. Po zmianie władzy w Rosji. Po wyczerpaniu rosyjskich zasobów. Lub wtedy, gdy Zachód uzna, że czas na pauzę.
Jednak zawieszenie broni nie oznacza końca wojny. Nie oznacza końca rosyjskiej agresji ani końca zagrożenia. Rosja łamała wszystkie umowy, które sama podpisała. Złamała Memorandum Budapeszteńskie, umowy o nienaruszalności granic, porozumienia mińskie. Oczekiwanie, że tym razem będzie inaczej, to czysta iluzja.
Kiedy nadejdzie prawdziwy pokój
Prawdziwy, długotrwały pokój będzie możliwy tylko w jednym przypadku.
Ukraina odzyska wszystkie, bez wyjątku, tymczasowo okupowane terytoria.
Krym, Donbas, części obwodów chersońskiego, zaporoskiego i ługańskiego.
Tylko powrót do własnych granic oznacza:
- koniec aktywnej fazy konfliktu
- koniec ryzyka ponownej inwazji
- koniec szantażu terytorialnego
- odzyskanie kontroli nad przestrzenią morską
- pełne przywrócenie suwerenności państwa
I dopiero wtedy można mówić o trwałym pokoju, stabilnym po obu stronach „fosy z krokodylami”, która symbolicznie będzie przebiegała wzdłuż wschodniej granicy Ukrainy.
Nie ma znaczenia, kiedy to nastąpi. Za rok, za dwa, za pięć. Po zakończeniu kadencji Trumpa lub po tym, jak Putin zniknie z politycznej sceny. Czas może się zmieniać, ale formuła pokoju pozostaje niezmienna.
Ciekawie jest wiedzieć – Mindyczgate, rosyjskie ataki na energetykę i aktywizacja NABU: możliwa wersja polityczna
Paradoks. Najlepszym adwokatem wejścia Ukrainy do NATO stanie się sam Putin
Po zawieszeniu broni właśnie Rosja znajdzie się w sytuacji, w której będzie zabiegać o szybkie przyjęcie Ukrainy do NATO. Brzmi paradoksalnie, ale wynika to z logiki wojny.
Po przerwie Ukraina będzie miała kilka lat na odbudowę sił. Jeśli Rosja za 5–10 lat nie zmieni swojej natury, Ukraina będzie miała pełną możliwość militarnego odzyskania swoich terytoriów. Kreml doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego Putin i jego otoczenie będą naciskać na Zachód, aby jak najszybciej zagwarantował Ukrainie wejście do Sojuszu. Bo tylko NATO może powstrzymać Ukrainę przed siłowym odzyskaniem tego, co zostało okupowane.
Wojna zabiła polskich obywateli – na wojnie rosyjsko-ukraińskiej giną Polacy – tragedia w Tarnopolu pokazuje, że przed wojną nie da się uciec
A jeśli u rosyjskiego „geostratega” pozostanie choć odrobina zdrowego rozsądku, zrozumie, że najgorszym dla Moskwy scenariuszem jest silna, dobrze uzbrojona Ukraina poza NATO.
Nie można również wykluczyć, że w przyszłości Ukraina podniesie temat swoich historycznych ziem, odebranych w różnych epokach.
Żadne „plany pokojowe”, „gwarancje bezpieczeństwa”, „porozumienia” czy polityczne deklaracje nie zakończą tej wojny. Zakończy ją tylko jeden fakt. Ukraina ponownie kontroluje wszystkie swoje terytoria.
Wszystko inne to jedynie pauza, dyplomatyczny manewr lub zawieszenie broni, które może trwać miesiące lub lata. Ale prawdziwy pokój zacznie się dopiero wtedy, gdy Ukraina stanie na swoich uznanych granicach. I dopiero ten moment będzie oznaczał realne zakończenie wojny.
